Jeśli się damy Panu prowadzić, On może nas wydobyć z każdego dna. Dziś chcę zaświadczyć o Jego łasce i miłosierdziu.
Lekarze zdiagnozowali u mojego syna ciężką dysplazję kostną już w okresie prenatalnym: znacznie wygięte i skrócone ręce i nogi, bardzo zwężona klatka piersiowa (poniżej 1 percentyla, co po urodzeniu miało uniemożliwiać mu samodzielne oddychanie), zły kształt i rozmiar główki. Lekarze przewidywali, że synek umrze jeszcze przed narodzeniem, jeśli urodzi się żywy, pożyje kilka dni, najdłużej miesiąc lub dwa. Jaś w tym czasie z powodu choroby nie przybywał na wadze, ważył o ponad połowę mniej niż dzieciątko powinno ważyć. Odmienił też moje życie, prowadząc mnie do wspólnoty.
1 .Każde prenatalne USG płodu wiązało się z rozczarowaniem. Lekarze za każdym razem zapewniali, że ze względu na wadę dziecko nie ma szans na normalne życie. W tym ciężkim czasie odkryłam, jak wielką moc ma modlitwa. Dawała mi siłę i wewnętrzny spokój. Codzienna koronka do Miłosierdzia Bożego i trzy różańce dziennie w intencji uzdrowienia dziecka przyniosły bardzo szybkie rezultaty. Nagle synek w ciągu dwóch tygodni (pomiędzy kolejnymi badaniami USG płodu) przybył na wadze kilogram, chociaż do siódmego miesiąca ciąży przybierał miesięcznie około 100 gram. Także zbyt wąska klatka piersiowa wróciła do normy, dzięki czemu Jaś po narodzinach mógł samodzielnie oddychać. W ciągu następnych dwóch tygodni dziecko przybyło na wadze kolejne 900 gram. Pomimo licznych deformacji ciała Jaś urodził się w 38 tygodniu ciąży w wigilię Zesłania Ducha Świętego, mając prawidłową wagę i ukształtowaną klatkę piersiową tak, że oddychał samodzielnie. Gdyby Bóg nie dokonał tego cudu Jasia by teraz wśród nas nie było. Chwała Panu.
Po urodzeniu oprócz dysplazji lekarze wykryli u niego wrodzoną łamliwość kości. Prenatalnie syn przebył około 20-30 złamań, niektóre otwarte, kości źle zrośnięte. Ze względu na chorobę lekarze podejrzewali najcięższy stopień choroby i zlecili opiekę paliatywną.
2. W pierwszej dobie życia saturacja dziecka nagle spadła. Spadek był tak silny, że syn był bliski śmierci. Jaś z powodu nagłej niewydolności oddechowej był cały siny, odchodził od nas. Po chrzcie z wody saturacja natychmiast wróciła do normy. Pomimo zapewnień lekarzy, że spadek może nastąpić ponownie nawet do kilku razy i wtedy zakończy się śmiercią, taka sytuacja więcej się nie powtórzyła. Jaś mógł samodzielnie oddychać. Bóg kolejny raz wybawił mojego synka od śmierci .
3. Po dwóch miesiącach Jaś nabył kilka poważnych infekcji. Znaleźliśmy się z synkiem w szpitalu: silna niedokrwistość, konieczne przetoczenie krwi, gronkowiec krwi, Adenowirus i rotawirus brzuszka, a wkrótce obustronne zapalenie płuc z płynem w płucach. Przez cały ten czas dziecko musiało być całodobowo pod kroplówką. Po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu synek dostał silnego zapalenia płuc, był niewydolny oddechowo. Znalazł się na OIOM-ie. Ze względu na wadę wrodzoną dziecka lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Orzekli, że z powodu jego choroby nie mogą na siłę utrzymywać go przy życiu, bo to się będzie wiązało dla niego z jeszcze większym cierpieniem, że trzeba mu dać odejść w spokoju. Wtedy powierzyłam synka Bogu. Powiedziałam Panu, że zgadzam się na wszystko, co dla niego zaplanuje. Dziś wiem, że Bóg czekał na moje zawierzenie. Ku zdziwieniu lekarzy w ciągu doby stan Jasia poprawił się tak bardzo, że nie wymagał intensywnej terapii i mógł być przewieziony na zwykły oddział. Po dwóch dniach komisja wydelegowana z hospicjum w celu obejrzenia dziecka i wszczęcia procedury odnośnie zorganizowania opieki paliatywnej orzekła, że Jaś nie może być objęty taką opieką, bo jego stan się szybko poprawia a leczenie jest skuteczne.
Po tygodniu pomimo znacznej poprawy stanu zdrowia wyniki synka nadal jednak nie były prawidłowe, nie było szans na powrót do domu. I dopiero po zawierzeniu Jezusowi Chrystusowi sprawy hospitalizacji sytuacja diametralnie się zmieniła. W ciągu jednej doby wyniki Jasia poprawiły się tak bardzo, że lekarz oznajmił, że synek nigdy nie miał tak dobrych wyników i zadecydował o wyjściu do domu. Ponad to lekarze orzekli, że był to pierwszy przypadek w tym szpitalu, żeby dwumiesięczne dziecko przeżyło po tylu jednoczesnych zakażeniach , zwykle kończących się śmiercią. Ta przygoda dowiodła, jak bardzo może odmienić losy zawierzenie Panu.
4. Wrodzona łamliwość kości wiąże się ze znacznym opóźnieniem ruchowym. Dzieci z tym schorzeniem często nie chodzą wcale lub zaczynają chodzić dopiero po piątym lub siódmym roku życia. Pomimo choroby Jaś zawsze był bardzo sprawny i aktywny. Stosunkowo szybko zaczął wstawać i chodzić. Bóg dokonuje rzeczy, które dla nas wydają się niemożliwe. Modlitwa i trwanie przy Jezusie zdziałały w naszym życiu cuda.
Pan Bóg doświadczając nas odmienił także moje życie na lepsze. Nauczył mnie zaufania do Niego, dał doświadczyć mi Jego miłości, dowiódł, że jeśli będę przy Nim trwać, On może wyprowadzić z każdej choroby, a dając mi wspólnotę neokatechumenalną otworzył mnie na siebie. Eucharystie uskrzydlały mnie w pierwszych najcięższych miesiącach. Bóg mi dał to, co było mi najbardziej potrzebne. Tutaj też nauczyłam się żyć ze Słowem Bożym i doświadczyłam, że to Słowo jest żywe i jest odpowiedzią na moje pytania, dało mi wewnętrzny pokój i radość, by przetrwać najgorsze chwile.
Dziś Jaś ma 4 lata. Prawidłowo się rozwija, chodzi, nie doświadcza żadnych złamań. Pan Bóg dał mu życie, a nam pozwolił doświadczyć swojej łaski i miłosierdzia. Chwała Panu!
Alicja B.