Jeśli się damy Panu prowadzić, On może nas wydobyć z każdego dna. Dziś chcę zaświadczyć o Jego łasce i miłosierdziu.
Lekarze zdiagnozowali u mojego syna ciężką dysplazję kostną już w okresie prenatalnym: znacznie wygięte i skrócone ręce i nogi, bardzo zwężona klatka piersiowa (poniżej 1 percentyla, co po urodzeniu miało uniemożliwiać mu samodzielne oddychanie), zły kształt i rozmiar główki. Lekarze przewidywali, że synek umrze jeszcze przed narodzeniem, jeśli urodzi się żywy, pożyje kilka dni, najdłużej miesiąc lub dwa. Jaś w tym czasie z powodu choroby nie przybywał na wadze, ważył o ponad połowę mniej niż dzieciątko powinno ważyć. Odmienił też moje życie, prowadząc mnie do wspólnoty.