Świadectwo Andrzeja

Moja przygoda z adorowaniem Najświętszego Sakramentu rozpoczęła się w 2016 roku, gdy po skończonej pielgrzymce do Częstochowy brakowało mi takiego czasu na ekskluzywne spotkanie sam na sam z Maryją i Jezusem.

Chęć przedłużenia takiej bliskości i pogłębionej relacji przerodziła się w codzienną od kilku już lat obecność na Mszy świętej, niezależnie od tego, gdzie akurat tego dnia jestem. Podczas częstych wyjazdów w Polsce czy w innych krajach, zawsze szukam najbliższej świątyni. Staram się również możliwie często uczestniczyć w organizowanych adoracjach. Gdy tylko dowiedziałem się o inicjatywie nieustannej adoracji, bez wahania zgodziłem się na stałe adorowanie w godzinach nocnych dwa razy w miesiącu. To jest tylko mój i Boży czas. O pierwszej w nocy adoracja to tylko niewielki wysiłek a jaki komfort! Nikt do mnie dzwoni, nikt ode mnie nic nie potrzebuje, a i nie umniejszam czasu poświęconego rodzinie, która w tym czasie i tak odpoczywa.  Osobiste zwierzenie się ze wszystkich spraw, które mam w sercu, z radości i smutków, z porażek i sukcesów, z tego co się dzieje wokół mnie, a czego nie pojmuję,  sprawia mi ogromną radość i daje poczucie jakiejś wielkiej ulgi duchowej. Ogromny spokój to świadomość, że nie jestem na tym świecie sam i że ktoś tak wielki jak Bóg mnie kocha. Podczas każdej adoracji powierzam łasce Bożej swoich najbliższych, współpracowników, a często także inne osoby, które Pan Bóg postawił w ostatnim czasie na mojej drodze.  Jestem pewien, że każdy z adorujących nie tylko ładuje wewnętrzne akumulatory, swoją obecnością sprawia wielką radość Bogu i Maryi, ale też znacząco wpływa na postawę innych, którym czasem brakuje małej iskierki do działania i przemiany.  Dlatego zapraszam serdecznie wszystkich do samodzielnego zorganizowania pięknej ale i niesłychanie długiej podróży ze swojej głowy do własnego serca, w której towarzyszyć nam będą cudowni przewodnicy: Maryja i Jezus Chrystus, a uwierzcie mi, że ofiarowana godzina minie niepostrzeżenie.

Andrzej