Stulecie to było okresem, w którym zgodnie z normalnym biegiem historii chrześcijaństwo winno zniknąć lub zmniejszyć się do kilku małych, odizolowanych obszarów, z których już nigdy nie powinno mieć wpływu na historię. Barbarzyńcy, którzy zajęli Europę, nigdy nie byli dobrze wykształceni w wierze katolickiej, teraz zaś prawie ją utracili. Cesarstwo Wschodnie, inaczej zwane Bizantyjskim, jedyne silne państwo chrześcijańskie które pozostało na świecie, otoczone było przez heretyków monotelickich głoszących, że Chrystus, chociaż miał boską i ludzką naturę, miał tylko boską wolę – ignorując oczywisty fakt, że człowiek bez woli nie jest człowiekiem. Pojawiła się również ogromna liczba niezrównanych wojowników z Arabii chcących zdobyć świat dla nowej monoteistycznej religii przyniesionej im przez Mahometa, zwanej islamem.
Pod koniec wieku napływ muzułmanów dotknął całą Syrię, Ziemię Świętą, Egipt, północną Afrykę, wschodnią Azję Mniejszą (obecnie Turcja), Mezopotamię i Iran. Muzułmanie wciąż parli naprzód. Ponieważ kraje po których chodził Chrystus dostały się pod jarzmo muzułmańskie, zadanie kształcenia i reedukacji ledwie nawróconych zachodnich plemion zostało podjęte przez irlandzkich misjonarzy, szczególnie przez św. Kolumbana i wielkich uczonych, którzy nawet w najciemniejszym okresie tego wieku przechowali wiele wiedzy z poprzednich stuleci. Pośród nich na uwagę zasługuje św. Izydor z Hiszpanii, który to scalił katolicyzm pod koniec ubiegłego stulecia.
Siódmy wiek był również świadkiem męczeństwa papieża, po raz pierwszy od czasu prześladowań ze strony pogańskiego Rzymu. Papież św. Marcin I, obejmując urząd w 649 r., zwołał synod biskupów w pałacu laterańskim. Odczytano list biskupa Szczepana z Dor, wikariusza apostolskiego Jerozolimy, okupowanej przez muzułmanów, błagający o działanie przeciwko monoteleckiej herezji: „Święta Wiara nie wytrzymuje skalania innowacjami. Jeśli Chrystus jest doskonałym Bogiem i doskonałym człowiekiem, musi On również posiadać boską i ludzką wolę, inaczej Jego Boskość i człowieczeństwo nie były doskonałe i nie byłby ani prawdziwym Bogiem ani prawdziwym człowiekiem”. Synod i papież ogłosili ortodoksyjną doktrynę, iż Chrystus miał zarówno boską jak i ludzką wolę i potępili monotelecką herezję i jej głównych obrońców na Wschodzie.
Cesarz Bizancjum, zwolennik tej herezji, szybko zadziałał przeciwko papieżowi św. Marcinowi, który sprzeciwiał się jego woli. Gdy nie powiodła się próba zamordowania go w czasie mszy (wyznaczony zabójca upierał się, iż w decydującym momencie, nawet nie widział papieża), cesarz kazał go aresztować i zabrać do Konstantynopola jako „widowisko dla ludzi i aniołów”. Ciężko choremu, nie dano nawet wody do obmycia się. Skazany przez sąd najwyższy i uznany za winnego, wleczony w łańcuchach w przenikliwie zimny dzień, kiedy jego krew zamarzała na stopniach pałacu, szedł Drogą Krzyżową. Jego wyrok śmierci został złagodzony na dożywotnie wygnanie na Ruś, do której przybył w 655 r., jedyny papież, który do chwili obecnej odwiedził ten wielki kraj. Zmarł tam, z powodu złego traktowania, przed końcem roku.
Nie brakowało mu poparcia, zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie. Św. Maksym Wyznawca, opat Konstantynopola, odmówił przyjęcia monotelickiej herezji i zdyskredytował ją, dużo wcześniej zanim papież św. Marcin I został papieżem i nie odstępował go aż do końca. On również, mając osiemdziesiąt jeden lat, zmarł jako męczennik na Kaukazie w 662 roku.